|

Playa de Benijo – tam, gdzie kończy się droga, a zaczyna magia

Są takie miejsca, które trudno opisać słowami – trzeba je po prostu poczuć. Playa de Benijo jest jednym z nich. To nie plaża w klasycznym sensie, gdzie rozstawisz parawan i zamówisz drinka z palemką. To dziki zakątek północno-wschodniego wybrzeża Teneryfy, gdzie natura jeszcze nie dała się ujarzmić. I całe szczęście.

Dzikość w najpiękniejszym wydaniu

Benijo to raj dla tych, którzy szukają czegoś „więcej”. Czarne, wulkaniczne piaski, potężne formacje skalne wyrastające prosto z oceanu – Benijo i La Rapadura – i ten nieustanny szum Atlantyku, który uderza o skały z niepokojącą siłą. Tu nie ma leżaków ani beach barów.
Jest za to przestrzeń, cisza i spektakl przyrody, który potrafi rozłożyć człowieka na łopatki.

W dodatku to miejsce wygląda, jakby stworzyła je sama Matka Natura specjalnie
dla fotografów. Zachody słońca? Obłęd. Światło, które odbija się od mokrego, czarnego piasku, tworzy klimat jak z innej planety. Roques de Benijo – wystające z wody kolosy – w tym świetle wyglądają jak strażnicy wybrzeża, których nie da się przeoczyć.

Jak się tam dostać?

No dobra – od razu uprzedzamy: łatwo nie będzie. Ale warto.

  • Samochodem: Najlepiej wypożyczyć auto i ruszyć przez góry Anaga trasą TF-12,
    a potem TF-134 w kierunku Taganany. Widoki po drodze to osobna atrakcja – kręte serpentyny, zielone zbocza i nagłe panoramy na ocean. Kiedy dotrzesz do końca drogi, czeka Cię jeszcze zejście w dół stromymi schodami. To właśnie ta ostatnia prosta sprawia, że Benijo nie jest plażą „dla każdego”.
  • Autobusem: Z Santa Cruz kursuje autobus linii 946 do Taganany. Z przystanku trzeba jeszcze iść pieszo przez 30–60 minut. Dla zaprawionych w boju – świetna opcja
    z bonusem w postaci wędrówki przez cudowną przyrodę.
  • Na piechotę: Jeśli kochasz trekking – jesteś w dobrym miejscu. Anaga to mekka
    dla piechurów, a ścieżki prowadzące w stronę Benijo zapewniają kontakt z dziką, pierwotną przyrodą.

Co robić na Playa de Benijo?

Plaża sama w sobie to atrakcja, ale jest kilka rzeczy, które warto tu przeżyć:

  • Zachody słońca – serio, nie pomijaj. To złoto dla oka i aparatu. Czasami robi się
    tak pięknie, że aż trudno uwierzyć, że to nie sen.
  • Spacer wzdłuż brzegu – ciemny piasek pod stopami, ocean z jednej strony, góry
    z drugiej. To nie relaks, to terapia.
  • Obserwowanie fal – Benijo to nie kąpielisko. Fale potrafią być dzikie
    i nieprzewidywalne, ale właśnie w tym jest ich urok. Surferzy z doświadczeniem próbują tu swoich sił, reszta – niech lepiej podziwia z bezpiecznej odległości.
  • Zgłodniałeś? – nad plażą znajdziesz kilka rustykalnych restauracji z lokalnym klimatem i pysznym jedzeniem. Prosty stół, świeża ryba, widok na ocean – czego chcieć więcej?

Naturalna świątynia spokoju

Plaża Benijo leży na terenie Parku Krajobrazowego Anaga, który wpisany jest na listę rezerwatów biosfery UNESCO. To region surowy, zielony i niemal nietknięty.
Taki, gdzie przyroda rządzi, a człowiek musi się dopasować. I dobrze.

Nie spodziewaj się tu wygód. Ale jeśli dasz się ponieść tej dzikości – Benijo odpłaci
Ci przeżyciem, które zostanie z Tobą na długo.

Podobne wpisy